Prawda jest taka, że nigdy nie warto palić za sobą mostów, dlatego (nie wiem czy to możliwe bo nie znam specyfiki zawodu) moim zdaniem najlepiej byłoby:
1. Gdybyś sam znalazł kogoś na swoje miejsce.
2. Poświęcił 1-2-3 (???) weekendy, lub posiedział ze "świeżakiem" po godzinach przez kilka/naście dni i przeszkolił go chociaż wstępnie.
3. Porozmawiał z obecnym pracodawcą mając już propozycję osoby na swoje miejsce - szansa na porozumienie powinna znacząco wzrosnąć.
4. Zobowiąż się do pomocy/konsultacji telefonicznych "świeżakowi" w miarę wolnego czasu np. w ciągu miesiąca od odejścia.
Zysk dla pracodawcy, że może liczyć na Twoją pomoc, zysk dla Ciebie, że przemęczysz się miesiąc a później masz wolną drogę. I co najważniejsze, każda ze stron powinna wyjść w miarę zadowolona z takiego układu.
pozdr.,
Paweł
1. Gdybyś sam znalazł kogoś na swoje miejsce.
2. Poświęcił 1-2-3 (???) weekendy, lub posiedział ze "świeżakiem" po godzinach przez kilka/naście dni i przeszkolił go chociaż wstępnie.
3. Porozmawiał z obecnym pracodawcą mając już propozycję osoby na swoje miejsce - szansa na porozumienie powinna znacząco wzrosnąć.
4. Zobowiąż się do pomocy/konsultacji telefonicznych "świeżakowi" w miarę wolnego czasu np. w ciągu miesiąca od odejścia.
Zysk dla pracodawcy, że może liczyć na Twoją pomoc, zysk dla Ciebie, że przemęczysz się miesiąc a później masz wolną drogę. I co najważniejsze, każda ze stron powinna wyjść w miarę zadowolona z takiego układu.
pozdr.,
Paweł
Komentarz